„Przeminęło z wiatrem” Margaret Mitchell to utwór należący do arcydzieł literatury światowej. Zapoznaj się z nim już teraz i kup go na stronie Świata Książki. „Przeminęło z wiatrem” – książka, która podbiła serca kilku pokoleń czytelników „Przeminęło z wiatrem” Margaret Mitchell to powieść, która od pierwszych dni po publikacji niemal z miejsca trafiła "Przeminęło z wiatrem" to ekranizacja bestsellerowej powieści Margaret Mitchell, o tym samym tytule. Film opowiada o losach Scarlett O'Hara (Vivien Leigh), beztroskiej, pięknej i otoczonej kawalerami dziewczyny, której przyjemne i bogate życie przerywa niosąca z sobą śmierć i zniszczenie wojna. Pomimo tytułu piosenki, z której zasłynął film, śmiało można stwierdzić, że obraz Michaela Curtiza, od ponad sześćdziesięciu lat od światowej premiery, nadal zaliczany jest do arcydzieł światowego kina i obok "Przeminęło z wiatrem", "West Side Story" i "Titanica" do jednego z najlepszych melodramatów w dziejach. Oryginalny zwiastun filmu: "Przeminęło z Wiatrem".Recenzja na http://www.stacjakultura.plStacjaKultura.pl posiada dostęp do materiałów prasowych (reklamowych Kiedy konny wypadek powoduje, że młoda dziewczyna jest niezdolna by samodzielnie chodzić, ojciec szuka znanego terapeuty, który pracując ze zwierzętami, po Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd Nợ Xấu. "Przeminęło z wiatrem" kadr z filmu REKLAMA Klasyk kinematografii „Przeminęło z wiatrem” został usunięty z biblioteki HBO MAX. Film jest ponoć rasistowski. „Przeminęło z wiatrem” to najlepiej zarabiający film w historii Hollywood. Klasyk od pewnego czasu był dostępny w bibliotece HBO GO. Teraz go jednak usunięto. Przy okazji protestów i zamieszek po śmierci George’a Floyda, zaczęto analizować rzeczywistość pod kątem rasizmu. Okazuje się, że według niektórych rasizm jest dosłownie wszędzie. „Przeminęło z wiatrem” to produkt swoich czasów i przedstawia uprzedzenia rasowe i etniczne które, niestety, były powszechne w amerykańskim społeczeństwie. Rasizm był zły wtedy i jest zły teraz, a my czuliśmy, że trzymanie tego tytułu bez wyjaśnienia i potępienia tych uprzedzeń byłoby nieodpowiedzialne. Sposób, w jaki przedstawiono te aspekty stoi w opozycji do wartości wyznawanych przez WarnerMedia” – napisano w komunikacie po usunięciu filmu. REKLAMA Walka z rasizmem jest modna, ale pieniądze z mody nie wychodzą nigdy Na takim klasyku jednak zbyt dobrze się zarabia, by usuwać go na stałe. Dlatego film wróci na platformę. HBO zamierza go jednak poprzedzić dyskusją, która miałaby uświadamiać widza jak złe wartości promuje to widowisko. „Kiedy film wróci na HBO Max, nastąpi to z uwzględnieniem dyskusji o historycznym kontekście i potępieniem tych obrazów. Będzie jednak pokazany w oryginalnej wersji – w innym wypadku byłoby to jak stwierdzenie, że te uprzedzenia nigdy nie istniały. Jeśli mamy tworzyć sprawiedliwą przyszłość z uwzględnieniem mniejszości, musimy najpierw zrozumieć naszą historię” – napisano. Przez ten „rasistowski” film po raz pierwszy w historii Oscara dostała Murzynka „Przeminęło z wiatrem” zostało wręcz obsypane nagrodami. Co ciekawe, dzięki tej „rasistowskiej” produkcji Oscara dostała Hattie McDaniel – pierwsza w historii czarnoskóra zdobywczyni tej nagrody. Widowisko zgarnęło w sumie 8. statuetek. O usunięciu filmu wnioskował scenarzysta John Ridley. Według niego w produkcji zbyt dobrze przedstawiono Konfederację i utrwalano stereotypy nt Murzynów. REKLAMA Liczący sobie już 79 lat film "Przeminęło z wiatrem" to najbardziej kasowa produkcja w historii amerykańskiego kina; po uwzględnieniu inflacji przychód twórców wyniósłby dzisiaj 1,8 mld dolarów. Po tym, jak HBO Max tymczasowo wycofał go z oferty, jego popularność tylko wzrosła. Stał się hitem na Amazonie, a nawet w Polsce widzowie masowo rzucili się sprawdzać, "o co ta cała afera". Obejrzałam i ja. Komentarz historyczny rzeczywiście się tej produkcji przyda, nie jednak dlatego, że jest rasistowska. Więcej – nie uważam, by w ogóle rasistowska była, choć szkodliwa na pewno. Ze względu na utrwalanie rasistowskich stereotypów i gloryfikację amerykańskiego Południa film został chwilowo usunięty z HBO Max. Wróci z komentarzem historycznym. Film nie pokazuje prawdziwego okrucieństwa wobec czarnoskórych, bo rzecz jest przedstawiona z perspektywy białej, egocentrycznej panienki, której obca jest zarówno refleksja, jak i fizyczna przemoc. Czarnoskórzy w filmie są przedstawieni takimi, jakimi widzi ich główna bohaterka. To właśnie dzięki "Przeminęło..." pierwsza czarnoskóra osoba w historii otrzymała Oscara. Czarnoskórzy sami siebie w filmie umniejszają. Podobnie jak biała prostytutka, która nie neguje tego, że jest "gorsza" i sama ostrzega inne kobiety przed pozdrawianiem jej na ulicy. Również ci, którzy bronią praw seks-workerek powinni być oburzeni. Film zawiera również pochwałę małżeńskiego gwałtu, z którego kobieta jest zadowolona. Kultura gwałtu w "Przeminęło z wiatrem" to temat rzeka. 4-godzinny film "Przeminęło z wiatrem" usunięto z platformy HBO Max na skutek listu otwartego scenarzysty filmu "Zniewolony. 12 Years a Slave" Johna Ridleya, który uznał, że film "utrwala rasistowskie stereotypy i gloryfikuje amerykańskie Południe sprzed wojny secesyjnej". Przedstawiciele HBO Max przychylili się do tej opinii i usunęli film, który wkrótce ma powrócić do biblioteki z dołączoną dyskusją dotyczącą historycznego kontekstu filmu oraz potępieniem rasistowskiego przedstawienia postaci. Choć to dobry ruch, który w zasadzie przydałby się co drugiemu filmowi, to obejrzawszy tę niemal 4-godzinną produkcję, zauważyłam problem leżący głębiej niż tylko w rasizmie. 1) O rasizmie punkt pierwszy: Czy panienka z dobrego domu mogła bić niewolników albo płakać nad ich losem? Historia Scarlett O'Hary rozgrywa się w czasie wojny secesyjnej. To panienka z "dobrego" domu na Południu; trzpiotka przyzwyczajona do luksusów i do tego, że usługują jej czarnoskórzy. Jej świat się zmienia, ale nawet kiedy wybucha amerykańska wojna domowa, a jankesi twierdzą, iż niewolnictwo trzeba znieść, nie kala się refleksją na ten temat. Wręcz przeciwnie; nawet kiedy ktoś proponuje jej zatrudnienie w tartaku "wolnych czarnych", odmawia. Wolni byliby przecież drożsi. To kapitalizm w czystej postaci – dziś wielu powiedziałoby, że niewolnicy "psuli rynek". Sęk w tym, że Scarlett nie kala się refleksją w ogóle; jest egoistyczną, makiawelliczną istotą, która gdyby przejmowała się losem czarnoskórych, stałaby się jako postać całkowicie niewiarygodna. Nie mogła być jednak zanadto okrutna (brak ukazania ogromu okrucieństwa wobec czarnoskórych również jest temu filmowi zarzucana), bo jak na panienkę z dobrego domu przystało, krwi i bólu się raczej brzydziła. Zdezerterowała nawet z wojennego szpitala, kiedy konieczna okazała się jej asysta przy amputacji nogi. Taki sposób przedstawienia jej "bycia panią" był jedynym, który sprawił, że jest postacią charakterologicznie spójną. Zimnym, wyrachowanym człowiekiem, pozbawionym empatii, myślącym wyłącznie o sobie, ze skłonnościami do histerii, ale raczej nie do agresji. W głowie jej się nie mieści, że jakiś czarnoskóry mógłby pragnąć wolności. To, jej zdaniem, byłaby jakaś polityka, a ona w politykę się nie miesza. 2)O rasizmie punkt drugi: Dlaczego czarnoskórzy się nie buntowali? Filmowi zarzuca się, że bohaterzy czarnoskórzy nie buntują się ani przeciwko opresyjnemu systemowi w ogóle, ani przeciwko białemu państwu, które od lat wykorzystuje ich pracę. Zarzuca się, że w filmie "nie widać", jak ciężka owa praca była; plantacje majaczą w oddali, ale czarnoskórzy, których mamy okazję w filmie oglądać, pracują w domu i wyglądają na dość zadowolonych z życia. Kochają "swoją" białą rodzinę, daliby sobie rękę za nią i jej reputację uciąć. Ich zachowanie przypomina podejście Stephena (Samuel L. Jackson) z "Django" Quentina Tarantino, który (sam przecież czarny) uważał, że czarnoskóry powinien "znać swoje miejsce" i za białego pana walczył nawet po jego śmierci. Sęk w tym, że w "Django" była to jedna postać, reszta jego pobratymców walczyła o wolność i godność. Brak widocznych innych postaw niewolników mógłby zostać uznany za zarzut wobec filmu, który rzeczywiście jest szkodliwy społecznie: daje widzowi odczuć, że niewolnictwo nie było takie złe. Biorąc jednak pod uwagę, że główną bohaterką filmu jest kobieta, która niewolnictwo uważa za stan naturalny, trudno nie zauważyć, że jest odbiciem słów pochodzącego z Południa Ulricha Phillipsa, autora znanego studium "Niewolnictwo czarnych w Ameryce". – Wielu białych mieszkańców Południa przez cały czas żywiło przekonanie, że czarni są tak potulni, tak mało solidarni i zasadniczo tak przyjaźni wobec białych, a przy tym również tak bardzo zadowoleni ze swojego położenia, że wywołanie przez nich niszczycielskich rebelii jest niemożliwe – pisał historyk. To jest właśnie punkt widzenia bohaterki: w tamtym czasie i miejscu niezwykle popularny, co w żaden sposób nie zmienia faktu, że bunty zdarzały się od początku istnienia niewolnictwa na ziemiach Ameryki, a w trakcie wojny secesyjnej uciekło aż 1/5 niewolników. Zostało to jednak odnotowane w filmie: też większość niewolników opuściła dom i plantację ojca Scarlett, ostali się tylko ci, których praca była stosunkowo lekka, którzy z plantacjami, polami czy zwierzętami gospodarskimi niewiele mieli wspólnego. To prawda, że w "Przeminęło z wiatrem" nie ma miejsca na wątek wyzwolenia czarnoskórych, bo nie o istotę wojny, ani społeczne problemy w nim chodziło, lecz o miłość, tragedię i fascynującą, egoistyczną walkę o byt delikatnej panienki, którą czarnoskóra niania w młodości smarowała maślanką (byle jej się piegi nie zrobiły!). A że "Przeminęło z wiatrem" powstało w roku 1939, to o rasizmie też mówiło się zdecydowanie mniej. W tamtym czasie segregacja i dyskryminacja rasowa wciąż była normą, dlatego cieszy fakt, że to właśnie dzięki temu filmowi pierwsza czarnoskóra aktorka w historii (grająca nianię Hattie McDaniel) otrzymała Oscara. Zobaczcie jej oscarową mowę: Obejrzawszy ten film po latach, trudno nie dostrzec więcej jego niedociągnięć społecznych, o których w trakcie dyskusji o rasizmie nie napomknął nikt. 3) Prostytucja Jedną z przewijających się przez cały film postaci jest prostytutka, której w całej miejscowości nie szanował nikt. Kiedy próbowała przekazać część majątku na szpital wojenny, nikt takich "brudnych" pieniędzy nie chciał brać. Poza jedną kobietą, chodzącym archetypem ziemskiego anioła. To właśnie dzięki temu gestowi (gestowi nie odrzucenia jej pieniędzy!), prostytutka ratuje później życie i wolność męża owej kobiety. Kiedy dowiaduje się, że w zamian czeka ją dziękczynna wizyta, sama przyjeżdża pod dom "anioła". Happy Heavenly Birthday to actress Isabel Jewell (1907-1972) 💖💖💖. Born to a prosperous family in Wyoming, Jewell began her acting career performing with theatrical stock companies in the Midwest. Eventually making her way to New York, she made her Broadway debut in 1930. Making her feature film debut in “Blessed Event” (1932), a small part she had also played on stage, Jewell would go on to have roles in films such as “Bombshell” (1933), “Manhattan Melodrama” (1934), “Evelyn Prentice” (1934), “Valiant is the Word for Carrie” (1936), “Gone with the Wind” (1939) (as seen in this costume still), “Little Men” (1940), “Born to Kill” (1947), and “Belle Star’s Daughter” (1948). Additionally, she appeared on television programs like “The Adventures of Kit Carson”, “Mr. & Mrs. North”, and “Gunsmoke”. Though details about her personal life sometimes conflict, depending on the source, she was married and divorced at least twice, and possibly 3 times. One of her husbands was actor Paul Marion (1915-2011), and she may have also been wed to writer/producer/director Owen Crump (1903-1998) (some sources say they wed, while others dispute whether they ever were married). She also had a long, on again-off again relationship with actor Lee Tracy (1898-1968), but the pair never wed. Jewell had no children. Although she continued acting until the end of her life, her later years seem to have been difficult. She was arrested at different times for passing bad checks and driving while intoxicated. Reportedly struggling with alcoholism and depression, Isabel Jewell died from a barbiturate overdose in 1972 at the age of 64 😞🙏🏼💖. It is unknown whether the overdose was accidental or intentional. #isabeljewell #happybirthday #heavenlybirthday #happyheavenlybirthday #oldhollywood #classichollywood #vintagehollywood #classicactress #vintageactress #oldhollywoodactress #classicbeauty #vintagebeauty #oldhollywoodbeauty #emmyslattery #gonewiththewind #1939 – Nie mogłabym przecież wejść do pani domu. (...)Dostałam od pani liścik z zapowiedzią wizyty! Chyba postradała pani rozum. Przyjechałam jak najszybciej, żeby panią powstrzymać. Ja jestem... a pani jest.... to nie pasuje. Nie było damy dla mnie tak miłej jak pani.(...)Muszę już iść, boję się, że ktoś rozpozna powóz. A gdy spotka mnie pani na ulicy, nie musi mnie pani pozdrawiać, rozumiem to. To by było nie na miejscu – mówi dama do towarzystwa. Robi to samo, co czarnoskórzy: umniejsza sama siebie, zgadza się na klasizm, uważa, że jest niegodna towarzystwa "porządnej" kobiety. Nie buntuje się, nie tłumaczy swojego położenia. Gdyby "Przeminęło z wiatrem" obejrzały osoby walczące o prawa sex-workerek, również byłyby wzburzone. 4) Gwałt W "Przeminęło z wiatrem" jest również scena, w której wściekły i pijany Rhett Butler (Clark Gable) zabiera żonę do sypialni mimo jej jawnego sprzeciwu, krzyku, szamotania się i wyrażonej wcześniej deklaracji, że sypiać już z nim nigdy nie będzie. Następnego dnia główna bohaterka budzi się, jak mówi jej niania, "cała w skowronkach". Uśmiecha się sama do siebie, podśpiewuje miłosne piosenki i wspomina minioną noc. Zachmurza się dopiero wtedy, gdy mąż przychodzi przeprosić ją za "nieumiejętność oparcia się jej wdziękowi". Orientuje się wówczas, że dla niego był to chwilowy płomień, którego żałuje. Jest więc gwałt skwitowany krótkim "przepraszam, byłem pijany" i jest radość kobiety z tego, że została wykorzystana. Jak bardzo podobne sceny są szkodliwe społecznie? Ilu mężczyzn pomyśli, że "tak to właśnie z tymi babami jest, udają, że nie chcą, ale potem zadowolone"? To również wymaga odrębnego komentarza historycznego. Komentarz do każdego filmu? Nie twierdzę, że kwestia prostytucji, a nawet gwałtu jest kwestią ważniejszą od rasizmu. Niewolnictwo w Stanach Zjednoczonych wielu uznaje za najwyższą formę upodlenia człowieka w dziejach. Formę, która trwając kilkaset lat, pozbawiła godności, rodzin, zdrowia i życia. To dzięki pracy rąk czarnoskórych niewolników biali ludzie są dziś bogatsi niż czarni. To dzięki ich krwi, Ameryka miodem i mlekiem płynie, nawet jeśli dziś może nam się wydawać, że jeszcze wiele jest tam do zrobienia. Niemniej komentarz historyczny powinien dotyczyć nie tylko kwestii niewolnictwa i rasizmu, ale również gwałtu małżeńskiego, klasizmu i upodlenia kobiety, która jest uznawana za podczłowieka tylko dlatego, że pracuje ciałem. Jako ciekawostkę można dodać też informację, że podczas premiery ludzie nie byli wzburzeni żadną z wymienionych wyżej spraw: największe ożywienie i kilka omdleń spowodowała za to końcowa kwestia Rhetta Butlera: Frankly, my dear, I don't give a damn. Przekleństwo w filmie uchodziło za absolutną nieprzyzwoitość. To wszystko razem oznacza, że w co drugim filmie taki komentarz by się przydał. Być może za jakiś objaśnienie powinno stać się niezbywalnym elementem filmu? Żyjemy w świecie tak zróżnicowanym i dynamicznym, że może okazać się to konieczne. Zobacz także: Serial Netflixa o ortodoksyjnej Żydówce jest perfekcyjny na kwarantannę. Są 3 powody Zobacz także: Ten serial to kobiecy "mecz o honor". Chapeau bax, Netflix! Zobacz także: Dokument o Michelle Obamie to dobre kino. Powinien skłonić do refleksji żony polityków Napisz do autorki: @ LEKCJE FILMOWE: Przeminęło z wiatremGone with the wind USA, 1939 Gatunek: melodramat Scenariusz: Dyrygent: Reżyseria: Victor Fleming Producent: Selznick International Picture, MGM Pochodzenie: Obsada: Vivien Leigh, Clark Gable, Leslie Howard, Olivia de Havilland, Hattie McDaniel, Thomas Mitchell, Barbara O'Neil Napisy: Czas trwania: 238 min Lekcja 2: Przeminęło z z wiatrem | 1939 r., reż. Victor Fleming, USA, 224 rolach głównych: Clark Gable, Vivien Leigh, Leslie Howard, Olivia de Havilland. Jeden z najsławniejszych melodramatów stawiany za wzór produkcji hollywoodzkich XX wieku. Scenariusz filmu został oparty na powieści Przeminęło z wiatrem Margaret Mitchell, do której prawa zakupił, za rekordową jak na owe czasy sumę 50 tys. dolarów, słynny producent David O. budżet produkcji, użycie najnowszych kamer, około dwóch tysięcy statystów i epizodystów oraz kłótnie na planie które sprawiły iż film realizowało na różnych etapach trzech reżyserów Fabuła filmu jest osadzona w czasach wojny secesyjnej i jest przedstawiana z pozycji pięknej Scarlett O’Hary, córki plantatora z Południa. Przegrana wojna wystawia na ciężką próbę przyzwyczajoną do wygód Scarlett. Na tym tle rozgrywa się historia wielkiej miłości Scarlett i Rhetta Butlera. Jego kwestia "Frankly, my dear, I don't give a damn." została wybrana przez Amerykański Instytut Filmowy jako najważniejsza spośród wszystkich kwestii filmowych wypowiedzianych kiedykolwiek na ekranie !.To epickie arcydzieło, olśniło publiczność i zdefiniowało czym powinien wyróżniać się hollywoodzki przebój: bezkompromisowym i odważnym filmowaniem, pełnym rozmachu, pasji, dramatu i ponadczasowego romansu... a to wszystko w oszałamiającym Technicolorze. Wokół tego niesamowitego, epickiego, zrealizowanego z imponującym rozmachem filmu przez lata narosło wiele legend, anegdot i opowieści – niektóre pikantne, inne intrygujące, jeszcze inne na swój sposób smutne. Droga do nakręcenia Przeminęło z wiatrem była długa i wyboista, w konsekwencji jednak powstał film, który jest czymś więcej niż arcydziełem sztuki filmowej – to też prawdziwy pomnik Złotej Ery Hollywood i praw, które nią niepodzielnie popularność wydanej w 1936 roku książki, która przyniosła autorce, Margaret Mitchell, nagrodę Pulitzera, była praktycznie gwarantem przeniesienia materiału literackiego na duży ekran. Siła książki – a potem również filmu – okazała się tak przemożna, że skutecznie przekonała tysiące czytelników na całym świecie do autentyczności przedstawionego w niej obrazu Starego Południa, jak również utrwaliła w ich świadomości mit “Wielkiej Sprawy Konfederacji” (Lost Cause of the Confederacy), ku rozpaczy uczonych i znawców napędową i ostatecznym decydentem przez cały okres kręcenia filmu pozostawał producent, David O. Selznick. To, w gruncie rzeczy, przede wszystkim jego film – niezależnie od faktu, kto ostatecznie zasiadł na stołku reżysera. Szybko zwolnionego z tej funkcji George’a Cukora zastąpił Victor Fleming, który z uwagi na wyczerpanie ustąpił na krótko miejsca Samowi Woodowi. Koniec końców to Fleming figuruje na plakatach jako reżyser, ale marionetkowość tej roli w przypadku Przeminęło z wiatrem była szeroko znana jeszcze przed oficjalną premierą. Co do Selznicka, miał jedno podstawowe marzenie – obsadzenie Clarka Gable’a w roli Rhetta Butlera. Okazało się to przedsięwzięciem karkołomnym i pochłonęło dwa lata starań. Były to bowiem czasy, kiedy kontrakty z potężnymi wytwórniami krępowały aktorów na amen, odbierając im wszelką swobodę doboru ról. Gable był zobowiązany umową z MGM, znanym z tego, że swoich gwiazd nie udostępnia. Negocjacje ciągnęły się całymi miesiącami. Padały konkretne, coraz większe sumy. Ostatecznie Selznick dopiął swego, ale słono musiał za to zapłacić. I pomyśleć, że na samym początku drogi nawet nie był zainteresowany projektem!Wyczerpująca walka z MGM to, oczywiście, tylko jeden z elementów układanki. Kolejnym były prace nad scenariuszem – pierwotna wersja opracowana przez Sidneya Howarda trwała tak długo, że wymagałaby sześciogodzinnego materiału filmowego. Ściągnięty na szybko Ben Hecht dostał całe pięć dni na dokonanie przeróbek. Udało mu się dociągnąć do połowy, po czym rolę scenarzysty przejął David O. Selznick osobiście. Ponieważ jednak miał kłopot z dotrzymaniem terminu, całą robotę skończył pierwszy autor, czyli Sidney Howard. On też figuruje jako scenarzysta na liście płac, nie tylko dlatego, że ostateczna wersja była bliska jego koncepcji, ale również w ramach hołdu – Howard zginął w tragicznym wypadku jeszcze przed premierą, w wieku zaledwie 48 lat. Pośmiertnie za Przeminęło z wiatrem nagrodzono go wyzwaniem jednak okazało się znalezienie odpowiedniej kandydatki do roli głównej bohaterki – Scarlett O’Hary. Selznick rozpoczął poszukiwania pośród nieznanych talentów, ogłaszając casting, na który zgłosiło się 1400 osób. Był to zabieg przede wszystkim marketingowy, ponieważ od początku wydawało się jasne, że rola Scarlett nie przypadnie nikomu angaż energicznie zabiegały dwie gwiazdy – Bette Davis i Katharine Hepburn, przekonana, że rola została napisana wprost dla niej. Selznick tego przekonania nie podzielał, czemu dał wyraz w dosyć brutalnych słowach. Brano pod uwagę również naczelne aktorki MGM – Joan Crawford i Normę Shearer, która jednak sama wycofała się z rywalizacji. Na liście chętnych figurowały też między innymi Lana Turner, Jean Arthur, Tallulah Bankhead, Joan Bennett i Miriam Hopkins, która, jak głosiła plotka, była faworytką Margaret Mitchell. Oficjalnie jednak pisarka nie wyraziła poparcia dla żadnej z pań. Pod koniec grudnia 1938 roku na ringu zostały już tylko dwie kandydatki: Vivien Leigh i Paulette Goddard. Początkowo uznawana za “zbyt brytyjską” do roli Scarlett, Vivien Leigh szybko wyrosła na czarnego konia całej rozgrywki, również dlatego, że podobnie jak książkowa bohaterka miała francusko-irlandzkie pochodzenie. Paulette Goddard ostatecznie odpadła z powodu swojego skandalicznego romansu i małżeństwa z Charliem Chaplinem. Obok Leigh i Gable’a w filmie pojawiają się Olivia de Havilland jako Melania Hamilton, Leslie Howard jako jej mąż i obiekt pożądania Scarlett – Ashley Wilkes i Hattie McDaniel jako Mammy, która za Przeminęło z wiatrem otrzymała nagrodę Akademii, stając się pierwszą w dziejach Afroamerykanką uhonorowaną tą nagrodą. Niestety, z powodu koloru skóry nie mogła uczestniczyć w oficjalnej premierze filmu, która miała miejsce w Atlancie 15 grudnia 1939 roku. Jednak to ona przekonała oburzonego do żywego Clarka Gable’a, by nie bojkotował wydarzenia z jej tysięcy mieszkańców Atlanty wyległo na ulice, owacyjnie witając paradę limuzyn wiozących gwiazdy do budynku kina. Trzy poprzedzające premierę dni również upłynęły w atmosferze święta, pełnego rozdawania autografów i powiewania flagami krytyków po premierze były w większości bardzo pozytywne, chociaż nie brakowało też niezadowolonych głosów, dopatrujących się powierzchowności (zwłaszcza w drugiej części filmu), przesadnego rozdmuchiwania nieistotnych detali i zaburzenia proporcji między siłą samej historii a osobistymi perypetiami głosem odezwała się też czarnoskóra społeczność, oburzona sposobem przedstawienia postaci Murzynów w filmie. Szczególnie dostało się Hattie McDaniel, którą nazwano obelżywie “wujem Tomem”. Ten epitet, zarezerwowany dla pokornego, poddanego władzy białych sługi-niewolnika, oznaczał de facto zdrajcę własnej rasy. Nie dając się zbić z tropu, Hattie McDaniel odpowiedziała spokojnie, że woli zarabiać siedemset dolarów tygodniowo, grając rolę służącej, niż siedem dolarów tygodniowo będąc nią. Czarna społeczność nie była zresztą zgodna w swoim sprzeciwie, część głośno wyrażała nadzieję, że powszechne uznanie dla roli McDaniel oznacza pierwszy krok na drodze zmian w sposobie postrzegania i pokazywania Murzynów przez Hollywood i przepustkę do ich większej obecności na ekranach latach siedemdziesiątych film dostał się pod ogień krytyki filmowej. Nowe pokolenie dziennikarzy było zdecydowanie surowsze niż ich poprzednicy z lat czterdziestych. Osądzono, że film “nie starzeje się dobrze”, że nie zapada w pamięć, jest źle napisany, źle poprowadzony, ma głębię kolorowej pocztówki i w zasadzie jest bardziej dziełem ciężkiej ręki wyrobnika niż wyobraźni artysty. Jednak nawet wówczas branża krytyków filmowych nie była w stanie odmówić Przeminęło z wiatrem waloru rozrywkowego – mimo upływu lat, nadal bił rekordy popularności i oglądalności. Był to pierwszy i ostatni raz, gdy prasa obeszła się z filmem Selznicka i Fleminga tak ostro, ostatecznie w głosowaniu przeprowadzonym przez BBC w 2015 roku 62 krytyków filmowych umieściło Przeminęło z wiatrem na 97. miejscu w gronie najlepszych amerykańskich filmów wszech czasów, a w rankingu stu najwspanialszych filmów American Film Institute uplasował się na czwartej pozycji w 1998 roku i na szóstej w 2007. Na pierwszym miejscu w obu wydaniach plebiscytu znalazł się Obywatel wątpienia jest to film-ikona, ważna pozycja w dziejach światowej kinematografii, na którą w żadnym razie nie należy patrzeć jak na dokument dziejów. Podobnie jak książka, filmowa wersja Przeminęło z wiatrem jest wyrazem romantycznego mitu. Mitu silnego, szlachetnego Południa, strażnika tradycyjnych wartości, opiekuna zadowolonych z życia niewolników, atakowanego przez bezmyślną, okrutną, amoralną Północ, wobec której buntuje się w obronie swojego stylu życia i swojej tożsamości. To piękne, leniwe Południe, pola bawełny, potężne plantacje, kokieteryjne damy kołyszące krynolinami i ściskające cieniutkie talie morderczymi gorsetami, dżentelmeni o nienagannych manierach, z mocną głową i celnym okiem – to piękny, syty, zadowolony obrazek, w którym nie ma miejsca na problem wykorzystywania, upodlenia i niewolniczej pracy. Nawet Ku-Klux-Klan zyskuje nieco bardziej ludzkie oblicze – grupa mężczyzn staje wszak w obronie cnoty napadniętej damy. Nazwa klanu zresztą w filmie nie występuje, ukryta pod płaszczykiem “politycznych spotkań”.Okrutna, bratobójcza wojna ściera w pył wszystko, co było drogie, pewne i wartościowe, przez co Stare Południe upada z hukiem, ustępując miejsca nowej rzeczywistości, rządzonej, rzecz jasna, przez wszelkiej maści łotrów i sprzedawczyków. Przedstawiciele szlachetnych, dawnych rodów są reliktami przeszłości, dumnie obnoszącymi swoją biedę jako dowód stałości charakteru i wierności zasadom – nic zatem dziwnego, że przedsiębiorcza Scarlett i wyzbyty złudzeń Rhett są traktowani przez całą społeczność jak zdrajcy i pariasi. Ten nostalgiczny portret czasów, które minęły, aczkolwiek dyskusyjny pod względem faktograficznym, nie jest przecież taki do końca naiwny. Margaret Mitchell obchodzi się dosyć okrutnie z Ashleyem, stanowiącym wszak uosobienie południowych wartości. Portretuje go jako człowieka słabego, chwiejnego, pogrążonego w świecie iluzji, niezdolnego do podjęcia jakiejkolwiek dojrzałej decyzji. Jest jak listek na wietrze, bierny, wymagający opieki. Na domiar złego – nieuczciwy w stosunku do uwielbiającej go żony, której nie potrafi być ani wierny umysłem, ani niewierny ciałem, myląc przy tym po chłopięcemu miłość z Ashley został potraktowany nieco łagodniej, wciąż jednak jest to mydłek bez charakteru, niesiony przez prąd wydarzeń. Słodka, dobra, nieskończenie cierpliwa Melania, niezdolna uwierzyć w jakiekolwiek złe słowo o osobach, które kocha, jest niemal nierealna, niczym postać współczesnej też przyszłość należy do Scarlett. Wyrosłej na gruncie idealistycznego Południa, ale w gruncie rzeczy nigdy w pełni nienależącej do niego. Jej natura jest praktyczna i pierwotna, a przede wszystkim silna. Scarlett się nie poddaje. Od małego hołubiona i rozpieszczana kilkunastoletnia dziewczyna, która nigdy sama nie zrobiła sobie nawet filiżanki herbaty, jest w stanie wziąć się w garść i zmierzyć się ze wszystkim, co niesie jej życie. Opiekuje się zdziecinniałym ojcem i siostrami, trzyma w ryzach podupadłą plantację, ziemię, którą kocha z całej siły, stawia czoło wojnie, głodowi, podatkom, zbiorom i ludzkiej słabości. Niepojęta jest tylko jej niegasnąca namiętność do Ashleya – dla niej, osoby ceniącej siłę i zdecydowanie, słabość tej męskiej mimozy powinna być odstręczająca. Prawdopodobnie jednak pokutuje w niej rozczarowanie rozgrymaszonego dziecka, któremu odmówiono jednej, jedynej zabawki – trzyma się iluzji uczucia do Ashleya, ponieważ on jest jedynym, którego nie udało jej się natury pozbawiona skłonności do analizy, Scarlett nie miała nigdy czasu, by zmierzyć się z realiami tego uczucia i skutecznie je wyrugować. Szkoda, bo to przecież właśnie przez tę swoją cechę ostatecznie traci Rhetta, orientując się za późno, że są dla siebie stworzeni, ponieważ ich charaktery to dwie połówki jednego jabłka. Rhett nie jest tu oczywiście bez winy – z jego strony przeważyła bowiem męska duma. Nie daje głośno wyrazu swoim faktycznym uczuciom do Scarlett, pozornie traktując ich małżeństwo jak transakcję handlową dla obopólnej korzyści. Ma bowiem świadomość, że gdyby Scarlett zdała sobie sprawę z sytuacji, oddałby jej w ręce absolutną władzę nad sobą. Do tego nie zamierza zatem ci przeznaczeni sobie, kochający się ludzie żyją obok siebie, coraz bardziej się od siebie oddalając i ostatecznie przekraczając Rubikon, za którym nie ma już odwrotu. Kiedy Scarlett biegnie przez mgłę z domu Melanii i Ashleya, by wyznać Rhettowi uczucie, które sobie wreszcie uświadomiła – jest już na to za zupełnie już nie obchodzi, co się z nią stanie, a przynajmniej tak twierdzi. Dla Scarlett to cios, po którym się jednak podniesie – jak po każdym innym. Podniesie się i podejmie walkę, ponieważ jest urodzona do tego, by wygrywać, mierzyć się z przeciwnościami i pokonywać przeszkody, a ostatecznie – jutro też jest przyjęciu w Dwunastu Dębach u Wilkesów Rhett Butler automatycznie staje się persona non grata za wygłoszenie praktycznie jedynej rozsądnej i racjonalnej uwagi w całym filmie. Spokojnie wskazuje rozochoconym, rwącym się do wojaczki południowcom, że do obrony przed uprzemysłowioną Północą, jej fabrykami i hutami mają wyłącznie bawełnę, niewolników i dumę. To celne proroctwo (które zresztą już wtedy przemówiło do praktycznej strony natury Scarlett) miało się spełnić co do tak bardzo potrzebny był nowy symbol i tym właśnie staje się Scarlett O’Hara – uosobieniem niezniszczalnego ducha, a tym samym i nowej Ameryki, która porażkę jest w stanie obrócić w element, obok naiwnego wizerunku szczęśliwych niewolników, najbardziej zazgrzytał w zębach historykom. Jak pisze David Blight w swoim Race and Reunion: The Civil War in American Memory: “Na gruncie głosów obrońców koncepcji straconej Wielkiej Sprawy Konfederacji wyrasta ponownie zjednoczona Ameryka, czysta, niewinna, przekonana, że wszelkie konflikty z przeszłości były nieszczęśliwym wynikiem zewnętrznych nacisków. Przegrana strona ma ponadto pewność, że ich przekonania były właściwe i prawdziwe”. swojej strony patrzę na Przeminęło z wiatrem z pewnym odcieniem smutku i trochę abstrakcyjnej tęsknoty za kinem z innej epoki, kinem, którego już nie ma. Mamy 2016 rok i z oryginalnej obsady filmu żyją już tylko wspaniała Olivia de Havilland, która dobiega setki, i grający syna Melanii Beau Mickey Kuhn. Leslie Howard zginął jeszcze w czasie wojny. Clark Gable zmarł w 1960, a Vivien Leigh w 1967 roku. Hattie McDaniel odeszła w 1952 roku z powodu raka piersi. Co do Davida Selznicka, dożył 63. urodzin i zmarł na atak serca w 1965 roku, co i tak – zważywszy na jego wieloletnie uzależnienie od amfetaminy – można uznać za tymczasem kolejne pokolenia wciąż kibicują Scarlett, która w sukni uszytej z matczynych zasłon z niezachwianą odwagą rusza na podbój Kornelia Farynowska alt="Przeminęło z wiatrem Tara" width="600" height="450" srcset=" 600w, 300w, 400w, 150w" sizes="(max-width: 600px) 100vw, 600px" /> „Przeminęło z wiatrem”: Dom ciotki PittyPat Warto jeszcze wspomnieć o jednym domu z filmu „Przeminęło z wiatrem”, w którym przez krótko mieszkała Scarlett podczas wojny secesyjnej. Otóż tuż przed wojną, pod wpływem impulsu Scarlett poślubiła Charlesa Hamiltona. Miała to być forma odegrania się na jej prawdziwym ukochanym, Ashleyu, który poślubił swoją kuzynkę. Małżeństwo Scarlett nie trwało jednak długo. Tuż po skromnej ceremonii, Charles wyruszył na wojnę, by już z niej nie powrócić. Młoda wdowa, choć przywdziała żałobne szaty, to wcale nie żałowała ponownej zmiany stanu cywilnego. Za to umierała z nudów, dlatego matka wysłała ją do Atlanty do ciotki PittyPat. Jej miejski dom był naprawdę imponujący, ale urządzony przesadnie. Ciotka uwielbiała ozdóbki i każdy centymetr powierzchni wykorzystywała na dekoracje. Wszędzie stoją porcelanowe figurki, a zasłony są bogato drapowane. Jej dom stoi w kontrze do klasycznych wnętrz Twelve Oaks. To w scenerii tego domu zacieśnia się więź między Scarlett a Rhettem Butlerem. Nie tylko zasypuje ją prezentami, ale także dostarcza rozrywki w „żałobie”. „Przeminęło z wiatrem”: Dom Scarlett Zawiłe losy Scarlett i Rhetta w końcu znajdą finał przed ołtarzem. Dla niej będzie to co prawda trzecie małżeństwo, ale zapewne najważniejsze. Rhett jest gotów dać swojej wybrance absolutnie wszystko. Pragnie ją rozpieszczać, dlatego wznosi dla niej najbardziej olśniewający dom w Atlancie, który przepychem ma przewyższać wszystkie domy w okolicy. Faktycznie można powiedzieć, że jest wybujały i ostentacyjny. Wystarczy wspomnieć imponującą klatkę schodową z czerwonym dywanem, na której później rozegrają się dramatyczne sceny. Ta przestrzeń aż ocieka bogactwem. Mamy tu rzeźbioną balustradę, kryształowe świeczniki żyrandol, złocone ramy obrazów, żakardowe tapety i w końcu wielki witraż wieńczący schody. Niemniej spektakularnie prezentuje się sypialnia Scarlett. Wielkie, misternie dekorowane łóżko z baldachimem stoi na podeście, co tworzy niemal królewską scenerię. Cała ściana za łóżkiem jest tapicerowana i pikowana, co tylko podkreśla jej splendor. Zdobień jest tak dużo, że wnętrze przywodzi na myśl barokowe, a może nawet rokokowe pałace. Wystarczy spojrzeć na meble, w szczególności toaletkę Scarlett czy sposób upięcia zasłon. Ten pełen przepychu dom nie był jednak szczęśliwym miejscem dla małżonków. Gdy Rhett rozkoszował się rodzicielstwem, Scarlett coraz bardziej zamykała się w sobie i nie przestawała marzyć o Ashleyu. To w końcu doprowadziło do rozpadu relacji i nieuchronnej tragedii. Poniżej możecie jeszcze zobaczyć najpierw kołyskę, a później pokój małej Bonnie. Trudno powiedzieć, żeby dom Rhetta i Scarlett był urządzony w dobrym guście. Był celowo przesadzony i do granic możliwości ostentacyjny. Dla Rhetta był to sposób na okazanie uczucia Scarlett. Chciał ją i córkę otaczać zbytkiem, co jednak nie dało żadnej ze stron szczęścia. Wszystkie domy z „Przeminęło z wiatrem” to konstrukcje godne podziwu. Zostały dopracowane pod każdym względem, żaden szczegół nie pozostawiono przypadkowi. Nie tylko cieszą oko, ale wnoszą kolejną warstwę znaczeniową do filmu. Te precyzja i rozmach są warte najwyższego szacunku dla autorów. Przy tym udało się scenografom podkreślić odrębność każdego z domów. Każdy ma inny charakter, i to zdecydowanie przemawia na ich korzyść. Te wnętrza zresztą są już nierozerwalną częścią historii kina.

przeminęło z wiatrem youtube cały film